Kto z nas nie wyczekuje premiery
kolejnego filmu Guya Ritchie o najbardziej ekscentrycznym detektywie wszechczasów? Kto nie słyszał ( jeśli
jeszcze nie jest jej fanem ) o najnowszej serialowej wersji przygód owego
detektywa i jego wiernego, kulejącego przyjaciela? Tym, którzy nie zgłosili się do odpowiedzi na powyższe pytania zapewne
zdarzyło się przeczytać chociaż jedno z opowiadań sir Arthura Conan Doyle’a, dzięki czemu już przed rokiem 2009, w którym Robert Downey Jr olśnił
światową publiczność swoją kreacją Sherlocka Holmes’a, znali prawdę o nałogach
i skandalicznych wybrykach Legendy z
Baker Street.
A czy ci sami
czytelnicy/widzowie delektujący się zagadkami rozwiązywanymi przez
błyskotliwego Sherlocka, lubią od czasu do czasu poświęcić 45 minut na wysłuchanie
ociekających sarkazmem uwag lekarza z Princeton – Plainsboro, dr Gregory’ego
House’a?
Czytając
rozdział z książki Johna Fiske’a [Television
Culture, 2001] poświęcony intertekstualności telewizji natychmiast
pomyśleliśmy o wyraźnych podobieństwach Sherlocka Holmes’a i Dr House’a, którego
twórca otwarcie przyznał się do inspiracji opowiadaniami o
dziewiętnastowiecznym detektywie-cyniku.
Aluzje,
cytaty, inspiracje
Są one nieodłącznymi elementami
naszego codziennego życia. Kiedy stopniowo kształtujemy swój profil na
portalach społecznościowych nieustannie linkujemy, komentujemy a nawet
przekształcamy znaleziska podsuwane przez Google. Równie dużo kulturowych
cytatów co w Internecie, będącym kopalnią coraz bardziej wyrafinowanych
odgałęzień opowiadań transmedialnych, możemy odnaleźć we współczesnej telewizji.
Oglądając seriale, programy rozrywkowe a także reklamy bez przerwy słyszymy i
widzimy jak producenci nawiązują do spopularyzowanych wcześniej, nawet całkiem
odmiennych tekstów kultury.
Jeśli są to odwołania do uniwersalnych
cech gatunkowych czy uformowanego przez lata stereotypu bohatera, mamy do
czynienia z intertekstualnością horyzontalną. Drugą możliwością wyszczególnioną
przez Fiske’a jest intertekstualność wertykalna wiążąca tekst prymarny z
wtórnym (zrealizowanym np. przez innego reżysera lub dziennikarza) i tercjalnym
(przetworzeniem odbiorcy, dostosowanym do jego własnych doświadczeń i
skojarzeń). Zarówno w tekście wtórnym wykorzystującym „źródło” na rzecz
własnych korzyści – pozyskanie nowych konsumentów, a tym samym zwiększenie
dochodów – jak i w interpretacji widzów, inspiracja często jest widoczna od
pierwszego momentu i to ona sama stanowi walor nowego utworu.
Przykładem takiej czysto komercyjnej
intertekstualności wertkalnej obecnej w ostatnich miesiącach na wszystkich
kanałach polskiej telewizji jest spot TP S.A., wykorzystujący wizerunek
wspomnianego Detektywa. Żaden z widzów nie ma wątpliwości, że kultowe już
„postaci” Serca i Rozumu w charakterystycznych strojach i mrocznej scenerii brytyjskiego zaułka
parodiują duet Holmes-Watson, dzięki czemu reklama szybciej niż zwykle zapada w
pamięć i skuteczniej spełnia oczekiwania producentów.
Teksty tworzone przez fanów serialu
Wtórność
/ wyjątkowość House’a
Niekiedy twórcy starają się jak
najskrupulatniej zatuszować wtórność swojego dzieła, zaprzeczając sugestiom
odbiorców, które mogłyby podważyć wyjątkowość danego programu. Oczywiście
najtrudniej jest uniknąć degradujących porównań autorom kolejnych edycji
kreowanych dzięki wykupieniu licencji na sprawdzone w innym kraju (najczęściej
w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii) scenariusze. Sztandarowymi
przykładami, które odniosły ogromny sukces w rodzimej telewizji są: Idol [2002], You Can Dance [2007] i Mam
Talent [2008].
Przeciwieństwem owych twórców
wymykających się zarzutom publiczności, jest pomysłodawca serialu Dr House wyprodukowanego przez
amerykańską stację FOX, emitowanego wielokrotnie również w polskiej telewizji.
David Shore przyznał, iż konstruując fabułę oraz sieć skomplikowanych przyjacielskich,
zawodowych i uczuciowych relacji opierał się na portrecie Holmesa i
niezastąpionego narratora relacji z jego przygód – doktora (sic!) Watsona.
Niewątpliwie
najważniejszym łącznikiem pomiędzy trwającym osiem sezonów serialem, a
opowiadaniami sir Doyle’a jest portret
głównego bohatera – cynika sprawiającego wrażenie człowieka pozbawionego
wszelkich zahamowań w mówieniu i czynieniu tego, co sam uważa za odpowiednie.
Poza psychologicznymi eksperymentami na rozmówcach – zarówno nowopoznanych jak
i sprawdzonych znajomych, House-Holmes wykorzystuje również swoje własne ciało
do przetestowania najróżniejszych, najczęściej niebezpiecznych preparatów.
Jedynym jego wytłumaczeniem nieudolnie maskującym lekceważący stosunek do
własnego życia, jest niepohamowana ciekawość i żądza rozwikłania kolejnej
zagadki.
Oczywiście
nie tylko my zauważyliśmy podobieństwa pomiędzy Housem a Holmesem. Postać
ekscentrycznego lekarza - geniusza okazała się tak popularna i fascynująca, że
Henry Jacoby oraz William Irvin postanowili zebrać i opublikować serię
artykułów na temat światopoglądu House’a. Dzięki temu powstała książka Dr House i filozofia – wszyscy kłamią , w której można znaleźć liczne odniesienia do teorii Sartre’a lub
Nietzschego. Jeden z rozdziałów, autorstwa Jerolda J. Abramsa, opisuje właśnie
związek serialowego lekarza i niezawodnego Sherlocka. Poza tożsamą metodą
odkrywania prawdy, czym przede wszystkim zajmują się bohaterowie, Abrams podkreślił rozsianie cech jedynego
przyjaciela Holmes’a - Watsona na wiele postaci, w tym na samego House’a. Najwierniejszym
odwzorowaniem rozsądnego Doktora jest oczywiście Wilson, jedyny człowiek mający
dość cierpliwości aby znosić kolejne szaleństwa i wspierać w trudnych chwilach
swojego przyjaciela. Pozostali lekarze współtworzący zespół House’a, choć
stopniowo przejmują sposób myślenia swojego mentora, zostali określenia jako
neo-Watsonowie, gdyż tak jak alter ego Doyle’a, swoimi pytaniami pomagają
widzom lepiej zrozumieć tok myślenia Geniusza. Sam House, tak jak pomocnik
Sherlocka, charakterystycznie kuleje, co jest jedną z nielicznych cech
humanizujących jego osobę.
Fenomenalną
cechą intertekstualności zastosowanej przez Shore’a (podobnie jak jednego z
mistrzów klasyki światowej literatury - Jamesa Joyce’a latami tworzącego Ulissesa, czy
ikonę współczesnej popkultury - Madonnę realizującą teledysk odwołujący się do filmu z Marylin Monroe Faceci
wolą blondynki) jest fakt, iż wielu odbiorców może z powodzeniem śledzić
losy lekarzy z Princeton – Plainsboro bez dostrzeżenia inspiracji pierwowzorem.
Zgodnie z teorią Julii Kristevy każdy z tekstów literackich (co możemy rozszerzyć do kategorii tekstów
kultury w ogóle) stanowi sieć kliszy, cytatów i powtórzeń zaczerpniętych z
wcześniejszych utworów. Nie znaczy to jednak, że każdy widz bądź czytelnik już
przy pierwszym odbiorze wychwyci owe twórcze nawiązania, a jeśli nawet do tego
nie dojdzie, to brak znajomości pierwowzoru nie przekreśla czerpania
przyjemności z oglądu nowego dzieła.
Medical
drama
Podstawą intertekstualności
horyzontalnej są gatunkowe relacje tworzone między tekstami prymarnymi. Dr
House to przede
wszystkim tak zwany „medical drama” – serial o lekarzach, którego akcja dzieje
się głównie w szpitalu, a oś akcji stanowią kolejne choroby, urazy i zapaście.
Serial telewizji FOX aktualizuje wiele ze schematów, które wcześniej pojawiały
się między innymi w „Doktorze Kildare”, czy „General Hospital”, dotyczą one jednak głównie entourage`u
serialu, konkretyzacja poszczególnych elementów bardzo bowiem różni się od
pierwowzorów.
Tytułowemu
bohaterowi daleko do lekarzy dyżurujących w wymienionych wyżej serialach.
Oschły, ironiczny, politycznie niepoprawny, a czasem po prostu wulgarny
House odbiega
od standardów wytyczonych przez swoich poprzedników, uzbrojonych w błyszczące
stetoskopy i promienne uśmiechy, zawsze gotowych do niesienia pomocy w imię
idei humanizmu. Intertekstualne znaczenia, wyzwalane przez to przeciwstawienie,
zrozumiałe muszą być również dla polskiego widza, przyzwyczajonego do
nieskazitelnego kitla doktor Zosi z „Na dobre i na złe”.
Przede
wszystkim jednak serialowi „Dr House” bliżej niż do klasyków medical drama jest
do gatunków detektywistycznych i policyjnych, program o utykającym lekarzu
wydaje się miejscami bliskim krewnym takich produkcji, jak chociażby również
tworzona przez FOX seria „CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas”. Wskazuje na to przede wszystkim jego struktura – odcinek, który oglądaliśmy,
rozpoczyna się od przedstawienia tajemniczej choroby czternastolatki, którą pod
koniec odcinka udaje się oczywiście zidentyfikować i rozpocząć właściwe
leczenie. Dyrektor szpitala informuje House`a o kłopotach jednego z pacjentów
słowami „mam dla ciebie sprawę”, niczym stereotypowy szef policji. Inne
odcinki, w ramach tak zwanego „cold opening”, to znaczy fragmentu przed czołówką,
pokazują, jak niczego nie podejrzewający obywatel staje się ofiarą podstępnie
atakującej choroby. Samego House`a bardziej od pacjenta wydaje się interesować
problem medyczny – jak mówi w omawianym odcinku jego przyjaciel Wilson, lekarz
jest „uzależniony od zagadek”.
Fiske pisał, że intertekstualne
znaczenia ewokowane mogą być również przez usytuowanie danego tekstu w
telewizyjnym strumieniu – w stacji FOX emisja „Dr House`a” rozpoczyna się zaraz
po odcinku „Kości”, rasowego serialu kryminalnego, w którym podobnie jak utykający lekarz
ironiczna i zdystansowana do rzeczywistości Bones poszukuje sprawców okrutnych
zbrodni. Widz wyposażony w odpowiednią kulturową kompetencję, zaznajomiony z
konwencją kryminału, a w dodatku włączający FOX godzinę przed kolejnym
odcinkiem „Dr House`a”, odczytuje ukryte „między tekstami” znaczenia serialu,
uzupełniając go o wiedzę i strategie odbioru nabyte dzięki obcowaniu z innym
gatunkiem. Fiske twierdził, że siła i popularność gatunku opierają się na
utrzymywaniu balansu między niepewnością widza co do rozwiązania, a potrzebą
zachowania konwencji (na przykład prorodzinnego zakończenia) - międzygatunkowa
intertekstualność „Dr House`a” komplikuje tę utartą zasadę, gdyż widz nie może
być pewny, którą konwencję zdecydowali się zaktualizować autorzy danego
odcinka.